wtorek, 16 lipca 2013

To będzie długi post

Remont starego domu jest doświadczeniem nieprzekazywalnym - jak śmierć - każdy umiera po raz pierwszy na świecie, nie da się komuś opowiedzieć jak to jest, trzeba przeżyć (taka gra słów hehe). Wydaje mi się nawet, że remont takiego domu - około 60-letniego jest bardziej porażający niż remont 200 letniej chałupy - no bo masz wtedy konserwatora i z głowy - i tak nic nie zrobisz sam.
A tu taka chałupka - 60 lat, niby stara, ale ciągle się jeszcze świetnie trzyma. Oczywiście robienie w niej wszystkiego samemu jest naszą świadomą decyzją - zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jesteśmy oboje w pełni sił umysłowych, no, chociaż w sumie...
Nie ważne - przyszła kolej na łazienkę - bynajmniej nie ze względów estetycznych tym razem - pękła rura. Nie wiedzieliśmy o tym, dowiedzieliśmy się jak pokazały się na ścianie takie duże, kolorowe plamy - trochę żółte, trochę brązowe, trochę jakieś takie niebieskie - no nie było wyjścia w każdym razie - trzeba było kuć. Rura schowana w rogu ścian, cała zatynkowana, a pod spodem ściany z bali - jak to ściany z bali - przekładane mchem - a mech - jak to mech - dużo pije. A jak długo rura dzieliła się z nim swoją zawartością - nie wiadomo. No więc sami rozumiecie. Przekichane.
Marcin odkuł tynk. Pod spodem rury tworzyły jakieś niesamowite powiązania. Znikały w podłodze - wychodziły znowu, potem znów znikały i znów wychodziły, a tu jeszcze jakaś dziura na odpływ na środku wylewki - no kamasutrę by można było z tego wydać. Zadzwoniliśmy do Taty Marka - może pamięta skąd te rury, o co chodzi i w ogóle jakim cudem. Nie - jak dziadek robił łazienkę, to był małym chłopczykiem, a jak wiadomo aparat fotograficzny nie był wówczas dostępny w każdej szufladzie w domu, rysunków też żadnych nie znalazłam, no stąd też dokumentacja remontu raczej nie istnieje. Tej tajemnicy nie będziemy rozwikływać, rury się wysłużyły, czas na nowe.
Tynk odkuty, wietrzyło się i suszyło, miałam czas, żeby zaplanować efekt remontu - wymyśliłam to perfekcyjnie - dalej jestem z siebie dumna jak sobie to przypomnę. Łazienka jest malutka - tak gdzieś 2x2m. Miało być tak: na wprost wejścia umywalka, nad nią okno - trzeba będzie wyciąć dziurę, po prawej prysznic - z murowanym brodzikiem, kwadratowa szklana kabina, a koło niej, w rogu za drzwiami - kibelek. Doskonale. Mało płytek, szkło, drewno, super. No. I tak plan wyglądał jeszcze dziś rano.
Ale przecież nie od dziś wiem, że wszechświat wie co dla mnie najlepsze. I nieustająco mi o tym przypomina. Rano przyjechał Tata Wiesław. Przywiózł okno. Bosko. Takie jak miało być, kolor idealny, dzielenie idealne, otwieranie też. No bosko. To jeszcze tylko pomierzymy, narysujemy na ścianie gdzie wycinać, i połowa roboty za nami (hehe). No i się zesrało. Z zewnątrz jest skrzynka gazowa. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z jej istnienia gdy wymyślałam mój perfekcyjny plan. Ale jakoś nie przyszło mi do głowy, że odchodzi od niej wmurowana w ścianę rura z gazem, która przecina moje doskonałe miejsce na okno - po sam dach. No to się dowiedziałam. W porządku - okno trzeba będzie przesunąć. Kto uważnie czytał, wie, że wypadnie ono mniej więcej w połowie kabiny prysznicowej.
Także rezultat dnia jest taki, że kabina będzie w miejscu kibelka., kibelek w miejscu umywalki a umywalka tam gdzie miała być kabina, ale za to pod oknem - co będzie jedynym zrealizowanym elementem początkowego planu. Życie. Kocham to.
Tymczasem w łazience dziura w ścianie rośnie. Pozdrawiam wszystkich remontujących.

3 komentarze:

  1. Heh, rury są nieprzewidywalne, zwłaszcza STARE RURY;)))Powodzenia!będzie dopsz:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu ma służyć ta weryfikacja???Ona mnie wkurza, a Ty jako autorka bloga nie wiesz nawet o jej istnieniu;/ wywal to dziadostwo!!apeluję, domagam się, żądam. Opisałam metodę działania na FB. wiesz gdzie i jak ??

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi się tam,Fenosiu,w łepetynie kołacze jak te rury szły, pewności nie mam, z półtorej wiosny miałem i śledziłem w kucki postęp prac, zafascynowany.. No i jak to w emocjach - detale uleciałyyy!...;)Musiał bym się moocno skupić, spróbuję za miesiąc wizji lokalnej, nie będzie too late?:)

    OdpowiedzUsuń