piątek, 24 kwietnia 2015

Kawkę?

Pomyślałam, że jeśli do wieczora mi ta myśl nie odpuści, to wywlokę ją na bloga. Nie odpuściła.
Byłam dziś na konferencji i po przerwie kawowej naszła mnie refleksja.
Chyba mi się czara goryczy przelewa... ja wiem, że jestem strasznie wymagającym odbiorcą. Chcę, żeby było smacznie, estetycznie, spójnie, miło i dobrej jakości. Nie jestem wredna, nie opieprzam ludzi, zazwyczaj nawet rozumiem lub domyślam się z czego wynikają różne niedoskonałości, niedociągnięcia itd. Co więcej zdaję sobie sprawę, że moje starania również nie zawsze wypadają idealnie w oczach odbiorców. 
Ale nie chcę akceptować bylejakości. Nie umiem, mam dosyć. Nie chcę na spotkaniu dotyczącym agroturystyki organizowanym w dodatku przez podmiot dedykowany rolnictwu być częstowana kawą nes-, herbatą lip- ani niczym innym co pochodzi od producenta, który na całym świecie zaprzecza wszelkim wartościom, o których kultywowaniu właśnie rozmawiamy. Nie chcę na stoisku świetnie wymyślonej, ogólnopolskiej sieci promującej edukację ekologiczną znajdować góry ulotek np. firmy bay- czy innych firm, których działania skutkują kompletną degradacją środowiska, są szkodliwe dla wszystkiego poza kieszenią producenta. Ja swoich gości tak nie traktuję! Jakieś wewnętrzne poczucie nie wiem czego nie pozwala mi mówić o jakości życia, bliskości natury i w ogóle zajebistości wsi podając jednocześnie na obiad zupę z proszku! Dosyć mam. Cholera.

Nie wiem, czy to wynika z nieuważności, z lenistwa, z niedopatrzenia czy zwyczajnie z braku świadomości. Może wśród organizatorów nikt nie uważa, że takie połączenia są rażące. Szkoda, bo takim szczegółem jak zadbanie o jakość w przerwie kawowej można sobie popsuć postrzeganie tego, nad czym się długo pracuje i w czym jest się dobrym. Bo ci ludzie robią naprawdę dobre merytorycznie rzeczy. 
Może się wydawać, że przesadzam i będę się rozwodzić nad kawą, a nie na kawę tam przecież poszłam, ale z mojego punktu widzenia to wygląda tak: siedzę na sali wśród setki osób zainteresowanych agroturystyką, wśród nas zaproszeni goście, eksperci, którzy w swoich prelekcjach kładą nacisk, wiadomo, na spójność oferty, na przywiązanie do lokalnej tradycji, na związek z naturą, na estetyczną stronę tego, co proponujemy. I w tej sali, pomiędzy tymi prelekcjami, przemowami, że rolnictwo to najważniejszy zawód na świecie a żarcikami o tym, że dzisiejsze dzieci myślą, że mleko jest z kartonu a szynka z biedronki (to taki obiegowy żart imprez tematycznych z tego, co widzę) - popijamy sobie neskawę. Tylko ja dostrzegam śmierdzącą na kilometr hipokryzję? 
Nie musi tak być, dwa tygodnie temu na Agrotravel w Kielcach, w przerwie konferencji podano tłoczony sok z jabłek. Można.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz